-O nie nie.... - mój gniew z pyska spadł pozostało smutek. Próbowałam jak najszybciej zgasić brzemię, las może i nie był duży ale miał wiele żyjących stworzeń w swym. Łapą gasiłam płomienie lecz szybciej się rozprzestrzeniał. Lekko spanikowałam, juz nie wiedziałam co mam robić, zwłaszcza gdy zabójczy płomień pochłoną korę drzewa mknąć ku górze rozświetlając noc. Spoglądałam na to jak winna zdarzenia, wiedziałam że jestem tylko zaiste złą boginią która potrafi niszczyć każde środowisko jakie napotka. Poczułam łże w prawym oku, lewe nie było skłonne do płaczu. Gdy widziałam iż drzewo powoli się stacza, stałam nieruchomo. Nie mogłam się ruszyć, już wiedziałam iż będzie bolało dlatego tuż przy uderzeniu zamknęłam oczy i zacisnęłam zęby.. nagle poczułam uderzenie w bok i mocny wiatr który czułam na skórze poprzez futerko...
Ktoś?
✐ 226 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz