Nie wiem ile już tak wędruje, nie liczę dni. Po prostu idę przed siebie,
gdzie mnie łapy poniosą. Byleby jak najdalej od wspomnień. Śnieg który
towarzyszył mi całe życie ustępował cieplejszym terenom i był coraz to
mniej widoczny z każdym pokonanym metrem, aż całkiem zniknął. Teraz pod
łapami czułem miękką trawę która wciąż byłą mokra od stopniałego śniegu.
Dawno nie czułem trawy, nie było okazji. Zapomniałem już jakie to
przyjemne uczucie. Zawsze starałem się z Iris znaleźć takie miejsce. Tak
z Iris. Spuściłem nisko głowę na samą myśl o niej. Minęło już parę miesięcy od jej śmierci, jakiekolwiek wspomnienie które jest z nią w
jakiś sposób powiązane boli. Powinienem przestać o niej myśleć, zostawić
przeszłość za sobą. Ale nawet źdźbła traw mi o niej przypominają.
Westchnąłem ciężko podnosząc przy tym głowę. Biała postać stała na skale
znajdującej się przede mną. Nie miałem jednak okazji się jej przyjrzeć
bo zniknęła. Może mi się tylko przewidziało. Szedłem dalej, powoli jakby
to był spacer a nie paro miesięczna podróż. Wszędzie kwitły jakieś
kwiaty, miały różne kolory a połączenie ich zapachów drażniło nos przez
co często kichałem. Ale nie ma co się dziwić, są to mimo wszystko obce
mi zapachy. Odczuwałem je sporadycznie kiedy to podróżowaliśmy z braćmi.
Wziąłem głęboki wdech, ze wszystkich tych kwiatowych zapachów wyczułem
coś jeszcze. Nie był to zapach rośliny czy też zwierzyny łownej. Może i
powinna zapalić mi się lampka ostrzegawcza jednak do przewidzenia było
to, że mogę znajdować się na czyiś terenach. Postanowiłem to zignorować,
i tak jestem tu tylko na chwilę. Kontynuowałem mój spacer przez polanę
kierując się w stronę drzew. Zapachy innego stworzenia nasilał się,
wszystko wskazywało na to, że ktoś lub coś znajduje się w lesie do
którego miałem jeszcze kilkanaście metrów. Moim oczom znów ukazała się
ta białą sylwetka. Przemknęła między drzewami. Dosłownie na chwilę
zatrzymałem się w pół kroku. Może i powinienem był się wycofać kiedy
poczułem ten zapach, może czekają mnie kłopoty. Ale nie będę nadkładał
drogi tylko po to by ominąć te tereny. Przecież mogą się one rozciągać
na paręnaście kilometrów, obejście ich zajęłoby dużo czasu. Może i mam
go dużo ale nie znaczy to, że mam na to ochotę. Wziąłem parę głębszych
oddechów które wypuściłem nosem i poszedłem dalej. Jednak nim się
obejrzałem leżałem na ziemi z pyskiem przygniecionym do trawy która
łaskotała mnie po nosie i uszach. Nie szarpałem się, po prostu
spojrzałem w górę na osobnika który to przewrócił mnie i stał teraz nade
mną przyciskając mocno łapę do mojej głowy.
- Możesz chociaż zejść z mojego pyska? - spytałem ledwo będąc w stanie
otworzyć pysk - Nie mam zamiaru atakować, chcę po prostu tędy przejść -
jednak nacisk tylko się nasilił. Nie miałem na co liczyć.
- Kim jesteś? - samiec, zdecydowanie. Silny, pewny siebie i nieufny to
czuć oraz słychać po jego głosie. Cóż nie będę się z nim sprzeczał bo co
mi to da.
- Shiro, podróżuję od paru miesięcy.
- Armor możesz go puścić - niechętnie zabrał łapę z mojego pyska i
odsunął się. Ja natomiast powoli podniosłem się i otrzepałem po czym
spojrzałem się na stojące przede mną sylwetki. Jedną z nich był biały
lew ze złotym futrem na karku, łapach a także ogonie i skrzydłami. Stał
na lekko ugiętych łapach obserwując mnie dokładnie. W każdej chwili był
gotowy skoczyć mi do gardła. Uciekłem od niego wzrokiem na drugą
sylwetkę którą była biała gepardzica. Wpatrywała się we mnie swoimi
dużymi niebieskimi oczami.
- A więc Shiro, chciałeś tylko przejść przez moje tereny? - skinąłem
głową - Po tak długiej podróży należy się odpoczynek, więc może
pójdziesz teraz z nami? - uśmiechnęła się co odwzajemniłem i ponownie
skinąłem głową. Samica zadowolona poszła przodem a ja podążyłem za nią.
Natomiast samiec imieniem Armor szedł parę kroków za mną. Cały czas
mogłem wyczuć na sobie jego wzrok, czułem się przez to skrępowany i
stawiałem swoje kroki niepewnie. Szliśmy w milczeniu aż dotarliśmy do
jaskini w której to zostałem sam na sam z samicą -jestem Czika i jestem
alfą stada na którego terenie teraz przebywasz. Chciałbyś może u nas
zostać na parę dni i odpocząć, mamy na tyle wolnego miejsca.
- W sumie z chęcią skorzystam - krótko i szybko. To tylko kilka dni które szybko zlecą i będę ruszał w dalszą podróż.
- To dobrze. Armor King zajmiesz się nim proszę? - do jaskini wszedł uskrzydlony lew.
<Armor King? :d>
✐ 721 słów
+15 SK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz