środa, 23 sierpnia 2017

Od Daenerys (Do Blue)

Nowe stado, nowe tereny, nowe koty... Nie jestem przyzwyczajona do zmian, zwykle nie potrafię znieść ich łatwo, jednak tym razem było inaczej. No dobrze, wszystko zaczęło być inne. Dwa lata spędziłam na samotnej wędrówce, ale brak towarzystwa nie wdawał mi się we znaki; byłam szczęśliwa prowadząc swój niemonotonny, choć samotniczy, tryb życia. A teraz? Teraz czeka mnie zupełnie nowe życie. Dołączyłam do stada, podświadomie chyba nie mogąc już wytrzymać ciągłych podróży w samotności. Nieznane tereny, nieznane osoby... W dodatku, jako medyczka będę zmuszona do częstych kontaktów z innymi kotami, co nie zdarzało mi się zbyt często przez ostatnie dwa lata, więc zdążyłam się już nieco odzwyczaić od towarzystwa przez ten czas.
Tym, co najbardziej zajmowało w tej chwili moje myśli było zastanawianie się nad tym, jak pójdzie mi na nowej drodze życia.

- Eem... - zaciął się przybysz, już trzeci tego dnia, a ja karciłam go w myślach, aby się wreszcie wysłowił, jednak nic nie mówiłam, bo tylko bym go jeszcze bardziej spłoszyła. Pewnie pozostali dwoje, jacy przyszli do mnie wcześniej z błahymi sprawami, nastraszyli go wystarczająco... - No, ja tu przyszedłem, bo, ten, no... słyszałem, że jesteś nową medyczką i-i... - ,,Niech się jeszcze raz zająknie, a przysięgam, że go stąd wygonię przedwcześnie", obiecałam sobie w myślach, zirytowana zachowaniem kota. W końcu jednak nabrał pewności siebie. - Trochę boli mnie łapa i chciałem dostać jakąś maść, zioła, albo coś...
Nastała chwila ciszy. A ja uznałam, że pora przestać być miłą.
- Chcę zauważyć, że mam tu poważnie chorego pacjenta - zaczęłam, mrużąc oczy. - więc jeśli okaże się, że pazurek ci się złamał, to przysięgam, że powyrywam ci resztę. Wtedy może zrozumiesz, iż istnieją poważniejsze sprawy od połamanego pazura. - Mówiłam z jak największym spokojem. Dla mojego rozmówcy niepokojąco spokojnie. Nie tylko w treści mojej wypowiedzi, ale również w tym zbyt spokojnym tonie głosu dało się wyczuć groźbę, która onieśmieliła kota jeszcze bardziej, a może nawet przeraziła. Otworzył pysk, ale po chwili oniemiały go zamknął, patrząc na moją osobę tępo. Po czym stchórzył i po prostu uciekł z jaskini, na co ja tylko zmarszczyłam nos i prychnęłam cicho.
Nienawidzę, gdy ktoś marnuje mój czas.
Ruszyłam w głąb jaskini medycznej, ku leżącemu na łożu ze skóry choremu kotu. Pacjent ten został mi przydzielony do opieki niedawno, a teraz nastała pora by się nim zająć.
Obudził się, i właśnie dostał kolejnego ataku kaszlu. ,,Jest z nim źle, jak tak dalej pójdzie, to mogę nawet nie zauważyć, a już będzie martwy", stwierdziłam w myślach. Uznałam, że nie ma co pozwalać choremu dalej cierpieć. Ta choroba była co najmniej niepokojąca, a jej skutki nieobliczalne, w dodatku wyglądała na zakaźną.
Po znalezieniu się obok chorego niezwłocznie przyłożyłam swoją łapę do jego klatki piersiowej, skupiając się na swoim przepływie mocy, której z każdą chwilą przekazywałam coraz więcej kotu. Kaszel ustał, oddech pacjenta z każdą chwilą robił się coraz bardziej spokojny i umiarkowany, a wzrok jego wdzięcznych oczu utkwił na mnie.
Po kilku minutach całkowicie zdrowy kot pewnie podniósł się z ziemi i przed podziękowaniem za pomoc serdecznie się uśmiechnął. Nim odszedł, jeszcze raz dziękując, zdążyłam odwzajemnić uśmiech, choć mój, w przeciwieństwie do kota, był zmęczony.
Byłam wyczerpana. Nie mogłam zmrużyć oka ani na chwilę przez ostatnią dobę, zajęta pełnoetatową pracą. Jednak nareszcie ktoś miał przyjść na zmianę, najświeższy medyk... Blue? Tak, nazywał się Blue, tak przedstawiła mi go Alfa, choć nie miałam okazji go jeszcze poznać osobiście. Cóż, niezbyt oryginalne imię, ale może właśnie ta nieoryginalność wyróżniała tego samca...
Kocur stanął w wejściu do jaskini i chwilę nie odzywał się, patrząc na mnie nieruchomym wzrokiem.
- Blue - odezwał się w końcu, choć tak cicho, że ledwo zdołałam zrozumieć, co powiedział. Niepewnie zaczął iść w moim kierunku, jednak ominął mnie unikając mojego wzroku. Więc to był on? Nie snułam wcześniej jakiś wyobrażeń co do tej osoby, jednak i tak byłam nieco zaskoczona nim.
- Nazywam się Daenerys - przedstawiłam się, a po chwili dodałam: - Daen. Mów mi Daen.

<Blue?>

✐ 653 słowa
+15 SK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Karou
Royalog