Byłem wściekły na Shirę, która zaprowadziła mnie prosto do medyka, przez co nie mogłem mu już umknąć i pobiec zawiadomić Czikę o zagrożeniu oraz zobaczyć, jak się dalej potoczą sprawy.
Dałem się opatrzyć medykowi – panterze śnieżnej imieniem Blue – a gdy ten zadawał mi różne pytania, jak „Skąd wzięła się ta rana? Nie jest świeża” odpowiadałem na nie wymijająco, wcale nie ułatwiając mu pracy.
Blue zostawił mnie w pobliżu swojej medycznej jaskini, bym mógł narazie odpocząć, ale chciał też mieć na mnie oko.
Na szczęście wkrótce przybyła Shira z nowymi wiadomościami o obecnej sytuacji.
— Czika zabrała szpiegów i wojowników i ruszyła na bagna.
Poderwałem się z ziemi i nie zważając na ból w ranie ukrytej pod świeżym bandażem oznajmiłem:
— Idę tam!
— Co? — Wyglądała na zirytowaną. — Nie ma mowy. Nie pójdziesz tam w takim stanie, gdy...
— A jak ci się zdaje, kim jestem? Wojownikiem, do cho**ery! — parsknąłem i obracając się, zerknąłem przez ramię na Shirę. — Jak dawno temu wyruszyli?
Kocica ściągnęła gniewnie brwi, ale nic nie powiedziała, więc przewróciłem oczami na tę jej nieugiętość i ruszyłem biegiem w stronę bagien.
— Neitras! — krzyknęła jeszcze za mną.
Na szczęście, tak się składa, mam dobrą pamięć i potrafię z łatwością odnaleźć drogę przebytą zaledwie jeden raz. Nie miałem problemu ze znalezieniem tej samej trasy.
Na nieszczęście, upierdliwa Shira uznała, że nie puści mnie tam samego i widząc, że mnie już nie zatrzyma, po prostu pobiegła razem ze mną.
Wkrótce znaleźliśmy się przed Mrocznym Lasem, do którego zdecydowaliśmy się bezzwłocznie wejść. Nawet nie dane nam było dotrzeć do Bagien, gdzie czaiło się w tej chwili główne zagrożenie stada, bo chwilę potem spotkaliśmy okrążającą nas watahę ciemnych, jakby zrobionych z mgły wilków. Ledwo co się zorientowałem w sytuacji, a warczące nieprzyjaźnie stworzenia już zacieśniały krąg wokół mnie i Shiry.
Dałem się opatrzyć medykowi – panterze śnieżnej imieniem Blue – a gdy ten zadawał mi różne pytania, jak „Skąd wzięła się ta rana? Nie jest świeża” odpowiadałem na nie wymijająco, wcale nie ułatwiając mu pracy.
Blue zostawił mnie w pobliżu swojej medycznej jaskini, bym mógł narazie odpocząć, ale chciał też mieć na mnie oko.
Na szczęście wkrótce przybyła Shira z nowymi wiadomościami o obecnej sytuacji.
— Czika zabrała szpiegów i wojowników i ruszyła na bagna.
Poderwałem się z ziemi i nie zważając na ból w ranie ukrytej pod świeżym bandażem oznajmiłem:
— Idę tam!
— Co? — Wyglądała na zirytowaną. — Nie ma mowy. Nie pójdziesz tam w takim stanie, gdy...
— A jak ci się zdaje, kim jestem? Wojownikiem, do cho**ery! — parsknąłem i obracając się, zerknąłem przez ramię na Shirę. — Jak dawno temu wyruszyli?
Kocica ściągnęła gniewnie brwi, ale nic nie powiedziała, więc przewróciłem oczami na tę jej nieugiętość i ruszyłem biegiem w stronę bagien.
— Neitras! — krzyknęła jeszcze za mną.
Na szczęście, tak się składa, mam dobrą pamięć i potrafię z łatwością odnaleźć drogę przebytą zaledwie jeden raz. Nie miałem problemu ze znalezieniem tej samej trasy.
Na nieszczęście, upierdliwa Shira uznała, że nie puści mnie tam samego i widząc, że mnie już nie zatrzyma, po prostu pobiegła razem ze mną.
Wkrótce znaleźliśmy się przed Mrocznym Lasem, do którego zdecydowaliśmy się bezzwłocznie wejść. Nawet nie dane nam było dotrzeć do Bagien, gdzie czaiło się w tej chwili główne zagrożenie stada, bo chwilę potem spotkaliśmy okrążającą nas watahę ciemnych, jakby zrobionych z mgły wilków. Ledwo co się zorientowałem w sytuacji, a warczące nieprzyjaźnie stworzenia już zacieśniały krąg wokół mnie i Shiry.
Używanie swojej mocy ani walka nie były najlepszym rozwiązaniem wobec takiej ilości przeciwników. W każdym razie to wilki, podobne grasują na polanach stada i nie są wrogo nastawione, więc może dałoby się z tymi tutaj porozumieć i dogadać? Ale czego one chcą? Na pewno nie zawarcia przyjaźni...
<Shira?>
✐ 351 słów
+10 SK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz