Zadowolony i wyspany wyciągnąłem przednie łapy rozciągając się i drapiąc nimi o grubą gałąź drzewa. Ze znużeniem i niechęcią powędrowałem myślami do kocicy, która była na tyle miła, aby zaprowadzić mnie w to przyjemne miejsce... chyba byłem jej coś w dodatku winien?
— No tak — wymamrotałem do siebie, kiwając głową. — Chyba polowanie mi nie zaszkodzi.
Od kiedy to stałem się taki dobroduszny?
Na tym otwartym terenie nie musiałem nawet starać się, by odnaleźć zwierzynę; łatwo wytropiłem gromadę saren i bez większego wysiłku spłoszyłem je oraz napadłem swoją ofiarę. Myślałem chwilę, co z tym zrobić i czy nie zapolować także dla siebie, ale doszłem do wniosku, że nie byłem ani trochę głodny. Złapałem wygodnie swoją zdobycz i zacząłem ją ciągnąć po ziemi z zamiarem przechowania jej na drzewie oraz oddaniu Shirze, gdy ją napotkam.
Cóż, nie musiałem długo czekać na okazję. Zbliżyłem się do pantery, która była najwidoczniej wyjątkowo łatwa do zaskoczenia, bo po raz kolejny nie zdała sobie sprawy z mojej obecności aż do momentu, w którym postanowiłem sam o sobie dać znać.
— To za rano — oznajmiłem zwyczajnie, wypuściłem zdobycz i odwróciłem się bez słowa pożegnania. Chciałem odejść w swoją stronę i jeszcze upolować po drodze coś dla siebie – przyznaję, niedawno mój brzuch znów zaczął sprawiać dokuczliwe wrażenie pustego – ale kocica chyba miała co do mnie inne plany, znowu mnie zatrzymując. Westchnąłem cicho pod nosem, ale powstrzymałem się od narzekania. Zachęciła mnie do jedzenia, co po krótkiej chwili namysłu przyjąłem i zabrałem się za posilanie się.
— Zawsze dajesz się tak łatwo zaskoczyć? — zagadnąłem.
— Nie! — obroniła się natychmiast. — Może udaje się to tylko tym, których nie uważam za wielkie zagrożenie — rzuciła Shira tak, jakby chciała mi dogryźć.
— Lekceważysz mnie? Brzmi, jakbyś chciała mi wypowiedzieć wojnę. — Uśmiechnąłem się, patrząc na nią z błyskiem w oku.
— Zdaje mi się, że ty lekceważysz mnie bardziej, Neitrasie.
Sam nie brałem tej rozmowy na poważnie, jednak patrząc na pysk Shiry ciężko było mi stwierdzić, czy ona żartuje razem ze mną, czy myśli o tym na serio... Wolałbym nie wszczynać bójki z członkiem własnego stada, a tym bardziej nie stada, do którego dopiero co dołączyłem i któremu jeszcze nie zdążyłem nawet udowodnić lojalności.
— Mhmm... — Zlizałem soczystą krew ze swoich łap i spojrzałem na niebo, które w tej chwili bardziej zainteresowało mnie od nudnej, małej sprzeczki z ledwie znajomą kocicą. Na nasze sylwetki padał już mrok, a przez odcienie gorącej czerwieni, fioletu i granatu przeświecały gwiazdy. Jednak nie zachowałem ciszy na długo: — Nie powiesz mi chyba, że zamierzasz przesiedzieć tutaj całą noc?
— Oh? A czemu nie? — Może mi się wydawało, ale chyba zobaczyłem wyzywający blask w jej oczach.
Wzniosłem oczy ku niebu. Czy ona jest aż tak uparta?
— Zresztą, nieważne. Jak właściwie funkcjonuje to stado? Chyba znasz je dłużej ode mnie. — Uznałem tę okazję za dobrą, by dowiedzieć się nieco o tej całej gromadce, do której tego rana dołączyłem. Tak na dobrą sprawę, nawet nie wiedziałem, jak wiele kotów tu należy, ani jak daleko sięgają tereny stada. Nie wiedziałem także, jak długo tu pobędę i czy zdecyduję się zostać na dobre...
— No tak — wymamrotałem do siebie, kiwając głową. — Chyba polowanie mi nie zaszkodzi.
Od kiedy to stałem się taki dobroduszny?
Na tym otwartym terenie nie musiałem nawet starać się, by odnaleźć zwierzynę; łatwo wytropiłem gromadę saren i bez większego wysiłku spłoszyłem je oraz napadłem swoją ofiarę. Myślałem chwilę, co z tym zrobić i czy nie zapolować także dla siebie, ale doszłem do wniosku, że nie byłem ani trochę głodny. Złapałem wygodnie swoją zdobycz i zacząłem ją ciągnąć po ziemi z zamiarem przechowania jej na drzewie oraz oddaniu Shirze, gdy ją napotkam.
Cóż, nie musiałem długo czekać na okazję. Zbliżyłem się do pantery, która była najwidoczniej wyjątkowo łatwa do zaskoczenia, bo po raz kolejny nie zdała sobie sprawy z mojej obecności aż do momentu, w którym postanowiłem sam o sobie dać znać.
— To za rano — oznajmiłem zwyczajnie, wypuściłem zdobycz i odwróciłem się bez słowa pożegnania. Chciałem odejść w swoją stronę i jeszcze upolować po drodze coś dla siebie – przyznaję, niedawno mój brzuch znów zaczął sprawiać dokuczliwe wrażenie pustego – ale kocica chyba miała co do mnie inne plany, znowu mnie zatrzymując. Westchnąłem cicho pod nosem, ale powstrzymałem się od narzekania. Zachęciła mnie do jedzenia, co po krótkiej chwili namysłu przyjąłem i zabrałem się za posilanie się.
— Zawsze dajesz się tak łatwo zaskoczyć? — zagadnąłem.
— Nie! — obroniła się natychmiast. — Może udaje się to tylko tym, których nie uważam za wielkie zagrożenie — rzuciła Shira tak, jakby chciała mi dogryźć.
— Lekceważysz mnie? Brzmi, jakbyś chciała mi wypowiedzieć wojnę. — Uśmiechnąłem się, patrząc na nią z błyskiem w oku.
— Zdaje mi się, że ty lekceważysz mnie bardziej, Neitrasie.
Sam nie brałem tej rozmowy na poważnie, jednak patrząc na pysk Shiry ciężko było mi stwierdzić, czy ona żartuje razem ze mną, czy myśli o tym na serio... Wolałbym nie wszczynać bójki z członkiem własnego stada, a tym bardziej nie stada, do którego dopiero co dołączyłem i któremu jeszcze nie zdążyłem nawet udowodnić lojalności.
— Mhmm... — Zlizałem soczystą krew ze swoich łap i spojrzałem na niebo, które w tej chwili bardziej zainteresowało mnie od nudnej, małej sprzeczki z ledwie znajomą kocicą. Na nasze sylwetki padał już mrok, a przez odcienie gorącej czerwieni, fioletu i granatu przeświecały gwiazdy. Jednak nie zachowałem ciszy na długo: — Nie powiesz mi chyba, że zamierzasz przesiedzieć tutaj całą noc?
— Oh? A czemu nie? — Może mi się wydawało, ale chyba zobaczyłem wyzywający blask w jej oczach.
Wzniosłem oczy ku niebu. Czy ona jest aż tak uparta?
— Zresztą, nieważne. Jak właściwie funkcjonuje to stado? Chyba znasz je dłużej ode mnie. — Uznałem tę okazję za dobrą, by dowiedzieć się nieco o tej całej gromadce, do której tego rana dołączyłem. Tak na dobrą sprawę, nawet nie wiedziałem, jak wiele kotów tu należy, ani jak daleko sięgają tereny stada. Nie wiedziałem także, jak długo tu pobędę i czy zdecyduję się zostać na dobre...
<Shira?>
✐ 562 słowa
+15 SK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz