Imię: Teptis.
Pseudonim: Woli, jak inni zwracają się do niego po imieniu, lecz
zdarzało się, że nazywano go Śnieżnym Wędrowcem, lub też po prostu
Tepem.
Wiek: Stuknęło mu już te 6 lat.
Płeć: Wygląda na samca i zdecydowanie nim jest.
Stopień: Początkujący.
Gatunek: Jego ubarwienie zdradza gatunek: pantera śnieżna.
Głos: Tadeusz Woźniak
Stanowisko: Szpieg.
Charakter: Teptis jest kotem dumnym i stanowczym, kochającym wolność i
niezależność, choć potrafi wykonywać polecenia przywódcy. Nigdy przed
nikim głowy nie ugnie, a trzyma ją zawsze wysoko podniesioną. Jest
niezwykle spokojny i opanowany, emocje potrafi skrywać głęboko, lecz
czasem zdarza mu się warknąć na jednego z drugim, jednak mało co potrafi
doprowadzić go do wybuchu. Jeśli się to zdarzy lepiej mu nie podpaść i
nie wchodzić w drogę. Oczywiście nie zaatakowałby nikogo (chyba, że
byłby przekonany, że ten ów ktoś jest zdrajcą etc.etc.) ze stada, ale
wróg zostałby powalony. Raczej nie zabity, gdyż ten dosyć groźnie
wyglądający samiec nigdy nie pozbawia życia innych dzikich
kotów. Nie boi się śmierci, jest więc skłonny do poświęceń.
Zwykle stara się myśleć pozytywnie i łatwo nie traci nadziei, zaś nie
podda się nigdy. Potrafi być szczery do bólu, lecz to zależy od
charakteru jego rozmówcy. Jeśli takowy miałby się potem załamać, to
trzyma język za zębami. Woli własne towarzystwo, choć nie pogardzi
rozmową z innymi. Często dosyć mrukliwy, ale czasem potrafi sypnąć
żartem, uśmiechnąć się lub zaśmiać. Kolejna sprawa dla niego bardzo
ważna to honor. Nigdy nie wbije nikomu noża w plecy, a lojalny może być
aż do śmierci. Tak więc, jeśli jest Twoim przyjacielem możesz mu śmiało
zaufać i liczyć na jego pomoc w każdej DOBREJ sprawie. Jest odważny,
może nawet zuchwały, jednak to zależy od okoliczności. Czasem zdarza mu
się zatopić w myślach, ale tylko wtedy kiedy jest sam. Nie jest głupi,
nie wywiedziesz go w pole. Zwykle przemyśli swoje decyzje, lecz czasem
pod wpływem emocji działa od razu, bez zastanowienia. Zawsze czujny, nie
da się go omamić kłamstwami, ponieważ łatwo mu je rozpoznać.
Żywioły: Śnieg, elektryczność.
Moce:
✧Alharis jest odporny na elektryczność. Uzyskał taką zdolność po zostaniu towarzyszem Teptisa. Teraz Tep może owinąć go cienkimi wiązkami.
✧Dość niebezpieczną zdolnością, którą posiada jest zatrzymanie przeciwnika wiązkami elektrycznymi. Polega ona na tym, że jeśli wystarczająco się skupi, może stworzyć elektryczne nici przypominające wiele cienkich, acz długich i wytrzymałych węży. Oplatają wroga, unieruchamiając go za pomocą elektryczności. Nie może jednak długo go utrzymywać gdyż wiązki stworzone w jego umyśle mogą "przegrzać" mu mózg.
✧Jeśli się skupi, wokół jego ciała powstanie otoczka z
elektryczności, przez co lepiej go nie dotykać, bo można oberwać prądem.
(U góry widać na obrazku, mniej więcej jak to wygląda .) Działa to
również na miecze, noże i inne takie graty.
✧Jest odporny na ataki takim samym żywiołem jak jego innych kotów, również na uderzenia błyskawic itp.
✧Dosyć przydatną umiejętnością jest tworzenie sobie skrzydeł. Są one
dosyć duże, koloru białego, a stworzone są z połączonych ze sobą gęsto
cienkich wiązek elektrycznych. Od ich dotyku można poczuć tylko lekkie
swędzenie po łapą, więc nie są zagrożeniem dla innych dzikich kotów.
✧Potrafi wywołać potężną burzę śnieżną. Jest ona groźna, ponieważ łączy jego dwa żywioły.
✧Odporny na wszelkie zimno, nawet to, które (nie)zwykłego przedstawiciela
jego gatunku może zamrozić. Sumując, nie da się go zamienić w kostkę
lodu, nigdy również nie marznie i zawsze jego ciało jest ciepłe.
Partnerka: Jego sercem trudno zawładnąć. Nie interesuje się zbytnio
płcią piękną, nie ogląda za nią tylko żyje swoim życiem. Lecz jeśli taka
się znajdzie, co oczaruje go swoim wdziękiem i dobrym sercem to może
się przełamie. Póki co brak.
Rodzina: Pestero- ojciec, który wychował go na silnego, umiejącego przetrwać w dziczy samca. Jest mu za to bardzo wdzięczny.
Wena- kochana matka, wspierająca i zawsze stojąca za nim murem, która
nauczyła go myśleć i podejmować dobre decyzje. Niestety była ona słaba, a
po jego urodzeniu jeszcze bardziej. Ojciec musiał się nią opiekować,
gdyż sama nie dałaby rady lecz w końcu odeszła.
Braci nie miał, a pozostałej rodziny nie znał, ponieważ mieszkali samotnie.
Młode: Nie wiadomo czy się do nich kiedyś przekona, ale kto wie...Na razie nie ma.
Historia: Urodziłem się w obszernej, przytulnej jaskini. Moja matka
niezwykle się cieszyła, jak i ojciec, którzy robili wszystko, bym jako
dorosły kot był mądrym i umiejącym o siebie zadbać samcem. Mieszkaliśmy
samotnie, tylko Pestero, Wena i ja. Rodzice nigdy nie wyjaśnili mi czemu
nie żyliśmy z innymi w stadzie. Miesiące płynęły szybko, wydoroślałem i
spoważniałem. Codziennie tata uczył mnie polować, skradać się i wielu
innych takich rzeczy. (Zawsze nieźle umiałem się ukrywać i bezszelestnie
poruszać, więc w stadzie wybrałem stanowisko szpiega, ale o tym
później.) Martwiłem się bardzo o mamę, z każdym dniem słabła aż w końcu
pewnego wieczoru, w jaskini pośród szalejącej śnieżycy umarła. Było mi
bardzo ciężko na duszy, kolejny miesiąc był pustką. Pozbierałem się w
końcu i powoli stawałem się taki jak dawniej. Chociaż..nie. Zmieniłem
się. Zostałem takim ponurakiem jak obecnie. Mieszkaliśmy od tamtego
czasu razem z ojcem. Razem polowaliśmy i w sumie dzięki niemu się nie
załamałem.
Nadszedł jednak dzień rozstania. Pestero uznał, że jestem już
wystarczająco nauczony wszystkich potrzebnych rzeczy. Kazał mi znaleźć
stado, bo tutaj, w samotności nie mógłbym w pełni cieszyć się życiem. I,
chodź rzadko to robił, przytulił mnie na pożegnanie, obiecał, że kiedyś
mnie znajdzie, odwrócił się i przestąpił próg lasu. Ja zaś podążyłem w
drugą stronę, przygnębiony, lecz szybko udało mi się z tym pogodzić. Od
tamtego czasu błąkałem się, nie mając nigdzie domu, próbując wypełnić
prośbę ojca. Niektórzy nazywali mnie Włóczykijem, inni Śnieżnym
Wędrowcem, a to ostatnie przylgnęło do mnie i byłem rozpoznawalny
właśnie pod tym pseudonimem. Postanowiłem pójść dalej i po wielu
miesiącach napotkałem przywódczynię Stada Adamantium, która przyjęła
mnie w szeregi swojego stada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz