Biegłam przed siebie przez las, który wydawał się nie mieć końca. Byłam
przerażona, głodna i obolała, a tego faktu nie polepszało to, że
poczułam zapach obcych kotów. Cóż - raz się żyje. Postanowiłam mimo
wszystko zbliżyć się do tego zapachu. Bałam się jeszcze bardziej, bo
przecież nie wiadomo jak oni zareagują. Zapach był już bardzo mocny,
byli blisko. Postanowiłam się zatrzymać, więc usiadłam. Nagle krzaki
koło mnie zaszeleściły, a po chwili wyszła z nich biała samica z cudowną
grzywą. Nastroszyłam sierść.
- Kim jesteś? - zapytała.
- A co to za różnica? - nie byłam zbyt miła i nie kwapiłam się, aby to zmienić.
- Spokojnie, nic ci tu nie grozi...
Może ma racje? Może źle reaguję? Mimo wszystko coś kazało trzymać mi
dystans. Wydarzenie, które miały miejsce jakiś czas temu mocno się na
mnie odbiły. Już nie byłam tą radosną Heroine, nie byłam już tak ufna.
Jeszcze kilka dni temu miałam wszystko, a teraz? Teraz nie mam nic,
jestem na dnie.
<Czikełeł?>
✐ 162 słowa
+5 SK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz