Obudziłem się znacznie wcześniej niż normalnie, a powodem tego był głód.
Normalnie dostał bym miskę z jakimś dobrym mięsem oraz wodę. Jenak
teraz musiałem radzić sobie sam, w dodatku kompletnie nic nie umiejąc.
Przeciągnąłem się wstając i wyszedłem ze swojej jaskini szukając
jakiegoś kopytnego zwierzęcia, aby je upolować. Stanąłem przed wyjściem
wpatrzony w słońce i powoli zacząłem węszyć, życie w zakonie nie
polepszało mojej sytuacji. Po dłuższej chwili wyczułem zapach jedzenia i
ruszyłem w jego stronę. Doprowadził mnie on do antylopy pasącej się na
polance. Nie za bardzo wiedziałem jak polować, instynkt podpowiadał mi
jednak aby cicho podejść jak najbliżej niej. Jednak za szybko
wyskoczyłem z ukrycia i obiad postanowił dać bogi za pas. Kiedy się
odwróciłem zauważyłem lwice, która patrzyła to na mnie, to na miejsce
gdzie zniknęła antylopa.
- Ja... Przepraszam. - powiedziałem owijając ogon dookoła tylnej łapy.
Najwidoczniej lwica też była głodna i miała szanse na złapanie kopytnego
zwierzęcia. Cicho westchnąłem odwracając się z zamiarem wrócenia do
swojej jaskini.
< Moon? >
✐ 162 słowa
+5 SK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz