sobota, 2 września 2017

Od Drug'a-C.d. Daenerys

Druga kocica, która wyszła zza ściany okazała się być Daenerys przedstawiająca mi się właśnie tym imieniem. Oznajmiła niewzruszonym głosem że pójdę z nią po zioła znajdujące się poza terenami stada. Dopiero co wróciłem z długiej podróży, a teraz znów muszę gdzieś łazić. Po ośmiu latach wędrówki robi się to już nudne. Zamiast jednak odmówić, zgodziłem się. Przynajmniej poznam niektóre tereny, lecz co do oprowadzek zdam się sam na siebie. Pokiwałem lekko głową i odsunąłem się na bok żeby Daenerys poszła przodem. Bez żadnego wyrazu pyska ominęła mnie i wyszła z jaskini. Pchnąłem się na łapach i ruszyłem za nią.
Przeszliśmy spory las w około 20 minut, a ja padałem już z łap i dyszałem cicho. Gdy wyszliśmy na sporą łąkę kocica zwróciła na mnie wzrok.
- Coś nie w formie widzę. - uniosła jedną brew.
- Och wybacz. - odetchnąłem i zmarszczyłem brwi. - Po ośmiu latach błądzenia i łażenia też byś miała dosyć.
Daenerys tylko wzruszyła ramionami i ruszyła dalej. Mam nadzieję że to na tą łąkę mieliśmy się dostać.
- To tutaj. - oznajmiła rozglądając się dookoła. - Tam gdzie kończy się las, kończą się nasze tereny. A teraz pomóż mi znaleźć zioła lecznicze. - dodała.
- Skąd mam wiedzieć jak wyglądają? - zapytałem.
- Tyle podróżowałeś, a nie wiesz jak wyglądają zioła. - parsknęła. - Zorientujesz się.
Westchnąłem cicho i oddaliłem się nieco od kocicy. Błądziłem wzrokiem po wysokiej i zielonej trawie, która miała skrywać w sobie jakieś wyróżniające się zielsko. Wszystkie źdźbła wyglądały identycznie więc postanowiłem skorzystać z innego zmysłu. Wciągnąłem świeże powietrze przez nozdrza usiłując wyróżnić coś mocniejszego. Stawiałem kroki poruszając się dalej i węsząc. W końcu zapach mocnej mięty lub czegoś w tym stylu zawitał w moim nosie. Przejrzałem okolice i zauważyłem nieco ciemniejszą i wyższą roślinkę lekko powiewającą na wietrze. Podszedłem bliżej, a gdy miałem ją zerwać, jakaś inna łapa po nią sięgnęła.
- Za późno. - wzruszyła ramionami Daenerys jednocześnie urywając roślinę z korzeniami i chowając ją do woreczka.
Parsknąłem cicho i odwracając się na pięcie poszedłem szukać dalej.
Po dwóch godzinach mój nos już wysiadał. Węch zbadał tyle różnych ziół i roślin że nie byłem w stanie odczuć zapachu kocicy, która szła tuż przede mną. Jak można się domyślić ta szanowna panna zebrała nieco więcej roślinek ode mnie z czego miała też satysfakcję bardzo widoczną u charakterystycznym uśmiechu. Byliśmy w trakcie drogi powrotnej. Te swędzenie w nosie nie dawało mi żyć więc począłem szorować nos łapą. Jak zwykle zapominając że znajduje się na nim jedna z blizn pozostawionych przez wilki. Jednym lekkim ruchem pazura rozdrapałem bliznę, z której popłynęła stróżka krwi.
- Cholera. - zakląłem cicho i przyłożyłem łapę do rany by zatamować krew.
- Co znowu? - westchnęła kocica odwracając się w moją stronę i widząc przyczynę moich przekleństw. - O boże.
- Poradzę sobie. - uśmiechnąłem się sztucznie i docisnąłem łapę.
- Nie wydaje mi się. - odpowiedziała i zajrzała do worka z ziołami wyjmując z niej jeden listek. - Przyłóż.
Odebrałem od medyczki - jak widać, liść zioła i przyłożyłem do nosa. Chwilę piekło, lecz faktycznie zatamowało krew i jeszcze złagodziło ból. Zgniotłem zakrwawiony liść i wyrzuciłem w krzaki. Podniosłem się spod drzewa i otrzepałem.
- Dzięki. - przyznałem ruszając dalej. - Dlatego właśnie nie lubię wilków. - dodałem cicho.

Daenerys? 

✐ 542 słowa
+15 SK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Karou
Royalog