Jaskinia była szeroka na około cztery metry i długa na około dziewięć. W każdym razie mimo, że nie było zbyt jasno gdyby ktoś dobrze się przyjrzał zobaczył by nawet sam jej koniec. Ułożyłam się przy ścianie i zaczęłam wylizywać przemoczoną sierść. Leżałam tak przez dobry kawałek czasu słuchając odgłosów burzy, kiedy nagle do jamy wszedł inny kot. Nie zauważył mnie. Zaczął otrzepywać się z wody - głównie swoje skrzydła. Przyglądałam mu się przez chwilę, do momentu gdy nasze oczy się spotkały. Odskoczył do tyłu, zaskoczony.
- Ahh. Przepraszam nie wiedziałem, że ktoś tu jest.
Pokręciłam głową.
- Też chcesz ukryć się przed burzą? Nie przejmuj się mną. Ta jaskinia pomieści kilka kotów. Nie mogę przecież jej mieć tylko dla siebie...
Westchnął cicho z ulgą.
- Nie będę ci przeszkadzać, tak?
Znowu pokręciłam głową.
Położył się kilka metrów ode mnie.
- Jesteś ze stada, prawda? - zapytałam.
- Aha. Nazywam się Alas. A ty?
- Chara.
- Miło mi cię poznać - uśmiechnął się. Trochę nieśmiało.
- Nawzajem - odwzajemniłam uśmiech. Mój był trochę krzywy. Nigdy nie potrafiłam się ładnie uśmiechnąć. No chyba, że mój uśmiech nie wyrażał radości lub po prostu miałam ochotę kogoś przestraszyć i uśmiechałam się w creepy sposób.
Że też ktoś cieszy, że mnie spotkał. Pewnie mu przejdzie jak pozna mnie trochę lepiej. Czasem trudno mnie znieść. Chyba, że to tylko jednorazowe spotkanie... Taka opcja też przecież istniała.
- Ej, Chara spójrz! Chyba powoli przestaje.
Faktycznie. Już od dłuższego czasu nie słyszałam grzmotów, a deszcz nie padał tak obficie. Ciekawe co Alas zrobi jak przestanie padać? Ja nie miałam żadnych planów. Pewnie jak zwykle będę się szlajać po terenach stada bez celu. Typowa ja.
Westchnęłam cicho.
- Hm? Coś się stało? - zapytał zmartwiony.
- Nic. Po prostu nie mam co ze sobą zrobić...
Przez chwilę zastanawiał się po czym powiedział:
- ...
<Alas?>
✐ 410 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz