-Kim jesteś w stadzie?- spytał
-Szamanem, a ty?
-Hej! Ja też- zaśmiał się mój towarzysz
-Co za zbieg okoliczności- powiedziałem z uśmiechem-Teraz ja zadam pytanie, ile masz lat?
-Trzy.
-A ja dwa.
-Okej, jakie są twoje żywioły?
-Powietrze- powiedziałem wskazując na skrzydła- I natura- dokończyłem powodując wyrośnięcie paproci z ziemi .
-Natura i umysł- powiedział Seven, rozmowa ucichła. Słońce zniknęło za horyzontem a na granatowym nocnym niebie rozbłysły gwiazdy i księżyc który wyglądał jak litera ''C''
-Łał dzisiejsza noc jest piękna, najchętniej poleciałbym do gwiazd, ale nie zostawię Cię tu samego- zaśmiałem się.
-Leć, ja poczekam- powiedział z uśmieszkiem na pysku.
Wstałem, cofnąłem się trochę do tyłu aby wziąć rozbieg. Po chwili już byłem w powietrzu, spojrzałem na mojego towarzysza i wzbiłem się wyżej. Gwiazdy które zdawały się być milionami latarni morskich zawieszonych na niebie rozświetlały noc bardziej niż księżyc. Wisiałem tak w miejscu jeszcze przez chwilę a potem można powiedzieć że zrobiłem fikołka w powietrzu i leciałem w stronę Sevena. Gdy usiadłem z powrotem na górze zwanej Loud na mój nos spadła kropla chłodnego deszczu.
-Idziemy się schować?- spytał Seven
-Nie jesteśmy z cukru- zaśmiałem się.
Seven?
✐ 194 słowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz