Leciałem ponad chmurami czerpiąc jak najwięcej zimna. Czułem jak z mojej sierści kapią krople wody, która zaraz zamieniały się w małe kryształy lodu. Westchnąłem widząc przed sobą tylko jasne otoczenie i czarne zarysy chmur, a co chwilę mijało mnie coś czerwonego. Miałem tylko nadzieje, że nie napotkam wrogo nastawionego osobnika.
Z czasem zniżyłem lot wypatrując jakiegoś stada, lecz prócz lasów nie było żadnej żywej istoty. Szybko jednak napotkałem pojedyncze osobniki. Wylądowałem w niewielkiej odległości od nich i trzepałem się z rosy, która szybko mogła zamrozić mi sierść. Rozejrzałem się zatrzymując wzrok na jakimś lwie. Gdy tylko mnie zauważył, zaczął biec w przeciwnym kierunku. Nie był wystraszony, a raczej zaniepokojony moją obecnością. Mruknąłem pod nosem i ponownie wzbiłem się w powietrze. Śledziłem owego osobnika i doprowadził mnie do jakiejś jaskini. Wylądowałem obok oczywiście potykając się o niewielki krzak. Wycofałem się nieco i zaraz zostałem otoczony przez całkiem obce mi osobniki.
***
Po rozmowie z alfą zostałem przyjęty do stada co mi pasowało. Odpoczynek
się należy, a później znowu zajmę się poszukiwaniami córki. Postanowiłem samemu zwiedzić tereny, bo kto zainteresuję się ślepym i obcym lwem.. Ułożyłem wygodnie skrzydła składając je maksymalnie do ciała i zacząłem kierować się w mało znanym mi kierunku. Gdyby nie wyostrzona echolokacja, wolałbym się zabić.
Mijałem kilka kotowatych, które przyglądały mi się z lekkim zainteresowaniem. Biały lew o białych oczach. W sumie nie codziennie się takich widuje. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że na kogoś wpadłem.. Albo ten ktoś wpadł na mnie.. Albo wpadliśmy na siebie wzajemnie. Mną lekko bujnęło na bok, lecz drugiego osobnika wywróciło. Wyrównałem wzrok na tym kimś widząc czerwoną postać, która również na mnie patrzy.
- Nic Ci się nie stało ? - spytałem ze spokojem w głosie cierpliwie czekając na odpowiedź.
Samica? xd
✐ 309 słów
+10 SK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz