Do stada dołączyłam niedawno. Nie znam tu prawie nikogo, więc pierwszym
pomysłem na jaki wpadłam było znalezienie towarzysza. Od alfy
usłyszałam, że może ona mi jakiegoś przydzielić albo mogę poszukać go
sama. Warunkiem jest tylko to, żeby był to smok. Gdzieś kiedyś
słyszałam, -ale nie pamiętam gdzie dokładniej- że smoki kochają złoto i
drogocenne kamienie oraz przedmioty, a skarby najlepiej szukać na plaży
albo w górach. W końcu gdzie skarb, tam bogactwo, a wraz z tym i smok
się znajdzie. Kopanie w piasku to raczej nie moja bajka, a podwodne
królestwo (o ile jakieś istnieje) nie jest moim marzeniem do
przeszukiwania. Prostą drogą eliminacji wybrałam pójście na poszukiwania
w góry. Znając życie poszukiwania będą trwały dość długo, no chyba, że
będę miała trochę szczęścia i szybko go odnajdę. Uznałam, że całe to
poszukiwanie w górach może być świetnym treningiem, więc postanowiłam
ograniczyć użycie moich mocy. Zadowolona ze swojego pomysłu ruszyłam w
stronę gór. Dotarcie tam zajęło ładnych kilka godzin i powoli nadchodził
zmrok. Podobno w górach nocą jest strasznie niebezpiecznie, ale mimo to
postanowiłam już zacząć poszukiwania. Całe szczęście, że jestem kotem
(chociaż dzikim) i widzę w ciemnościach. Nie było tu ani jednej ścieżki,
którą mogłabym pójść. Pełny survival. Postanowiłam przeszukać kamienne
ściany. Problem stanowiło jednak to jak mam znaleźć się po drugiej
stronie, czyli na górze obok, nie wpadając w przepaść je dzielącą. Dla
pewności wrzuciłam tam jakiś kamyk, ale nie usłyszałam odgłosu upadku.
Woda też tam raczej nie płynie. Kawałek dalej dostrzegłam wiszący most.
Nie wyglądał na bezpieczny, ale lepsze coś niż nic. Poszłam w jego
kierunku skacząc z jednej skały na drugą tak, żeby nie upaść. Dotarcie
tam zajęło mi dobrą chwilę, ale dopiero wtedy mogłam ujrzeć most, a
raczej jakąś strasznie niestabilną karykaturę mostu. Jego skład to
głównie kawałki drewna w nieregularnych odstępach i liny. Wtedy pojawiło
się w mojej głowie pytanie czy nie lepiej byłoby przelecieć na drugą
stronę. W tej samej chwili przypomniałam sobie o moim postanowieniu. Nie
i tyle. Wzięłam głęboki oddech i z czystym przerażeń ruszyłam przed
siebie. Na początku poruszałam się bardzo ostrożnie, ale kilka desek po
drodze albo się złamało, albo spadło. Każde takie zdarzenie odbijało się
niemal zawałem mojego serca. W połowie poczułam, że coś się dzieje z
linami. Właśnie w tej sekundzie, nie zważając na nic, pognałam prosto
przed siebie. Ledwo zdążyłam, a jedna z lin się zerwała. Nie będę mogła
już wrócić tą samą drogą. Rozejrzałam się dookoła. Była tam pozostałość
po starej kopalni. Mój czujnik skarbów zaczął pikać. Zawalone
przejście=była kopalnia=złoto i inne skarby=smok. Taki był mój tok
myślenia. Zanim pomyślałam, dzięki mocy zniszczenia rozwaliłam skały
obok. Nosz, do szarego jednorożca by to! Pokręciłam głową na swoje
własne zachowanie przy okazji zastanawiając się czy nie ułożyć tych
kamieni z powrotem na miejsce. Pomysł ten powstrzymał to, że w środku
ujrzałam śpiącego smoka.
-Kim jesteś?-Spytał jakby w myślach.
-Nazywam się Solaris, przybyłam tu, żeby ci zaproponować zostanie moim towarzyszem!-Krzyknęłam.
-Czemuż miałbym zostać towarzyszem wilka? Jaki w tym cel?
-Żaden! Nie sądzisz jednak, że byłoby ciekawiej niż siedzieć w jaskini po kres swoich dni?-Uśmiechnęłam się.
Smok wydawał się zaskoczony moją odpowiedzią. Wydawało mi się, że był poniekąd szczęśliwy.
-Niech będzie. Nazywam Avinash w skrócie, ale tylko dla ciebie, Avi.
-Miło mi cię poznać, Avi.-Podeszłam i dotknęłam go swoim czołem.
-Wzajemnie.-Dodał.
Może to tylko moja wyobraźnia, ale chyba się trochę zawstydził.
-Chodźmy. Zaprowadzę cię na tereny stada do którego należę i przedstawię alfie.
-Wygodniej będzie polecieć.-Dodał.
Wyszedł z "jaskini" i rozłożył skrzydła. Wystarczyło mu zaledwie kilka
machnięć nimi, aby znalazł się wysoko na niebie. Skoro zdecydował wracać
się w ten sposób...Odbiłam się od skały i doleciałam do niego.
-Lećmy zatem!
Leciałam kawałek przed nim. Alfie przedstawiłam go na następny dzień,
ponieważ przez przypadek pomyliłam kierunki to droga zajęła nam znacznie
dłużej. Avi od dziś oficjalnie jest moim smoczym towarzyszem i może
uważam tak tylko ja, ale i przyjacielem.
<KONIEC>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz