- Czas rozejrzeć się trochę po okolicy.
Poszedłem wtedy... Właściwie nie wiedziałem gdzie idę, więc poszedłem przed siebie. Kiedy dotarłem na miejsce, a była nim plaża, ucieszyłem się.
- Ojej! Plaża! No cóż zawsze warto popływać!- Wykrzyknąłem. Wtedy wskoczyłem do wody i pływałem bardzo długo, że aż się tym zmęczyłem. Postanowiłem uciąć sobie małą drzemkę. Kiedy już się obudziłem i kiedy przebiegłem się kawałek, spostrzegłem w oddali jakieś światło. Nie wiedziałem co to mogło być. Natychmiast pobiegłem w tym kierunku, ale-co było dziwne-światełko oddalało się i przybliżała. Biegłem, aż w końcu byłem zmęczony. Stanąłem, obserwując światło, aż w końcu znikło. Wtedy pomyślałem:
- Hmmm... Ale co to mogło być?
Jeszcze kawałek pobiegłem w tamtą stronę. Czułem się obserwowany. Postanowiłem zapomnieć o tym wszystkim i wróciłem do jaskini. W domu zastanawiałem się co to było, ale nie miałem ochoty o tym mówić, zwłaszcza jeśli nikogo tu jeszcze nie znałem. Kilka godzin później wyszedłem z jaskini i w dodatku zobaczyłem jakąś postać.
- Ciekawe kto to może być?- Powiedziałem z zaciekawieniem. Podbiegłem do nieznanej osoby. Była z naszego stada. Podszedłem do niej i przywitałem się:
- Hej.
(Nambikeya?)
✐ 210 słów
+5 SK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz