Skały były coraz bliżej i nie mogłam liczyć już chyba na żaden ratunek. Mój pisk nic nie dawał. Oni chyba jeszcze spali. Jej, co mnie wywabiło z tej jaskini o czwartej rano...i to jeszcze całkiem samą? Odpychałam tylnymi łapami tą kamienną 'lawinę', bo tak można było to coś nazwać. Poczułam lekkie szturchnięcie w bok, ale poza mną nikogo tu raczej nie ma. Czułam się bezsilna, w jednej chwili z mojego ciała ktoś wyssał całą białą magię którą posiadałam. Łzy cisnęły się do moich oczu, sądziłam że nie będę miała już siły krzyczeć. Zaschło mi w gardle, postanowiłam krzyknąć po raz ostatni:
- HALO?!
Strach zżerał mnie od środka, w tym momencie położyłam się i...ktoś na mnie wpadł?!
- Terra?! Co tutaj robisz, nie strasz mnie!- krzyknęłam otrzepując się i łapiąc się łapami z głowę.
- Właściwie toooo przechodziłam obok Twojej jaskini i usłyszałam krzyki, wbiegłam tutaj i zastałam Ciebie ruszającą wszystkimi kończynami. Obudziłam Cię. - odpowiedziała mi.
Znam ją dwa dni...trafiła na mnie w dzień swojego dołączenia, traktowałam ją jak znajomą.
- O boże...jaka ja jestem brudna! -mruknęłam.
Pewnie spodziewała się podziękowań... No cóż, kiedy indziej.
***
Poszłam sama nad wodospad by oczyścić się z ziemi, piachu i resztek roślin.
- Gdzieś się tak urządziła?- usłyszałam stłumiony śmiech samca.
(Jakiś samiec?)
✐ 209 słów
+5 SK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz