Po wizycie wraz z Zackiem udaliśmy się odpocząć przy drzewie, które znajdowało się niedaleko. Oprócz zregenerowania się i oglądania zachodu słońca, był to idealny moment na poznanie się.
- A więc Zack, jakie stanowisko zajmujesz? - spytałam.
- Moje stanowisko? - upewnił się, na co pokiwałam łebkiem. - Bronię stada, jestem wojownikiem.
- Wow, poznaję same koty posiadające to stanowisko... już się zastanawiam czy to na pewno przypadki - zaśmiałam się.
- W stadzie jest już siedem kotów zajmujące to stanowisko, Czika mówiła - odpowiedział.
- To są niezłe statystyki - uśmiechnęłam się.
- A jak właściwie się tutaj znalazłaś? - spytał z ciekawością. - Jeżeli oczywiście chcesz o tym mówić - dodał szybko.
- W skrócie na moje rodzinne stado napadł wróg. Musiałam osłonić rodzinę, a mój ojciec jako przywódca poszedł walczyć. Kiedy najbliżsi byli bezpieczni, wróciłam, ale już nie mogłam nic zrobić. Wszyscy zostali pokonani, mój ojciec nie żył... wtedy moją uwagę wykorzystał inny kot i po nim mam po 3 blizny na każdym boku - wskazałam na biodro. - Wiedziałam, że już nic nie zdziałam, a na stado szły kolejne klany, pewnie jeszcze walcząc między sobą o dawne tereny sfory. Odciągnęłam ich od schronu rodzinnego i uciekłam... tak w końcu po pół roku latania znalazłam się tutaj. Czika pokazała mi, że nie muszę już uciekać i że mogę się tutaj zatrzymać żyjąc w spokoju wraz z innymi kotami - zakończyłam opowieść.
- Wiesz czemu na Was napadli?
- Najprawdopodobniej przez moce... jako jedyni panowaliśmy nad żywiołami, byli zazdrośni i nie byliśmy w stanie ich pokonać... Wzięli nas z zaskoczenia i zjednoczyli się jako parę klanów przeciw nam. To teraz ty powiedz coś o sobie - uśmiechnęłam się.
Zack?
✐ 323 słów
+10 SK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz