— Dziękuję, że przyprowadziłeś tu tą kocicę, Neitras. Zaraz się nią zajmę i jej wysłucham, a co do ciebie — Zastrzygłem uszami z zaciekawieniem i skinąłem głową, a więc gepardzica mówiła dalej: — Skoro już tu jesteś, to mam do ciebie małą prośbę. Chciałam wyjść na patrol w okolice bagien, gdzie ostatnim razem doszło do zamieszania, choć je nieco uciszyliśmy. Jeśli mógłbyś zerknąć, jak się tam sprawy mają, byłabym wdzięczna.
— Jasne. Postaram się wrócić jak najszybciej, mam nadzieję, że obejdzie się bez problemów.
Jak rzekłem, tak zrobiłem i pośpiesznie odszedłem od dwóch samic. Odchodząc dosłyszałem jeszcze ciche pytanie Cziki skierowane do pumy: ,,Nazywasz się Solaris?”.
Stąd do bagien nie było daleko. Chcąc mieć to zadanie jak najszybciej z głowy popędziłem ku tym terenom, a na miejscu przekonałem się, że było tam zupełnie spokojnie i już paręnaście minut potem znalazłem się w jaskini Alfy ze swoim raportem.
— Wróciłeś? Tak szybko? — Gepardzica uśmiechnęła się zadowolona.
— Tak jak obiecałem — wydyszałem, starając się ustabilizować swój oddech po długodystansowym biegu. W przeszłości wiele wędrowałem i byłem nie najgorszym biegaczem, ale ostatnio się odrobinę rozleniwiłem, więc w sumie mały bieg chyba dobrze mi zrobił. – Na bagnach i w pobliżu jest spokojnie.
Alfa kiwnęła głową i zwróciła łeb ku Solaris, która, ku mojemu zdziwieniu, wciąż była tu obecna. Zwróciłem na nią zdezorientowany wzrok i zapytałem z cieniem nieufności, ale też zainteresowania:
— Co ty nadal tutaj robisz?
— Uznałam, że w porządku będzie zaprosić ją do naszego stada — odpowiedziała za Solaris Czika. — Należy teraz do Stada Adamantium.
Na chwilę zapadła cisza, a ja zdałem sobie w porę sprawę, że Alfa oczekuje ode mnie miłego powitania nowego członka.
— No, cóż, miło. — Spojrzałem krzywo na nową, choć wprawdzie nie miałem żadnych obiekcji co do jej przynależności do naszego grona. — Jeśli tyle uprzejmości wystarczy, to ja już sobie pójdę.
— Zaczekaj! Chciałam już cię prosić, żebyś zabrał Solaris na tereny łowne; zdaje się bardzo głodna.
— Eeeh... — westchnąłem, krzywiąc się nieco. Właściwie, moimi jedynymi planami na ten dzień było spanie i polowanie, więc czemu zaszkodziłoby mała pogoń zwierzyny i uczta z nową kocicą?
— Właściwie, to chyba bez większego problemu mogłabym trafić na jakąś zwierzynę sama... — odezwała się puma niepewnie.
— Dosyć uprzejmości. — Wywróciłem oczami. — Chodź, Solaris. Zaprowadzę cię w dobre miejsce.
Wyszliśmy we dwoje z jaskini, zostawiając Czikę samą ze swoimi sprawami.
— Hm... Kiedy dołączyłem do stada, Shira zabrała mnie na łąkę — mamrotałem pod nosem zastanawiając się na głos. — To pewnie będzie najlepsze miejsce na łowy.
— Daleko jeszcze? — zapytała zaciekawiona Solaris, a ja spojrzałem na nią tak, jak zawiedziony ojciec patrzy na małe, zniecierpliwione kocię. Odwzajemniła moje spojrzenie twardym wzrokiem, ale umilkła i więcej nie pytała.
— O ile Czika jeszcze mnie tobie nie przedstawiła — zacząłem jaśniejszym tonem. — Nazywam się Neitras. I niedaleko jest jakiś królik — dodałem, oglądając się przez ramię na pumę i uśmiechając się do niej krzywo.
<Solaris?>
✐ 518 słów
+15 SK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz