poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Od Reiko CD Whites

Tej nocy smacznie spałam. Przerzucałam się z boku na bok i śniłam jak sobie latam (a raczej skaczę) po cukrowych chmurach (chodzi oczywiście o watę cukrową, ale czy dzikie koty wiedzą co to jest? xD). Oprócz tego zajadałam się słodkimi obłokami. Nagle jednak usłyszałam dźwięk jakby palącego się drewna. Rozejrzałam się w około, a już po chwili chmury zaczęły płonąć... ej, chwila... coś mi tu nie pasuje. Dźwięki się nie zgadzają. Szybko wyrwałam się ze snu i gdy powróciłam do rzeczywistości, zerwałam się nagle. Co prawda miałam otwarte oczy, jednak  jeszcze dalej spałam. Z powodu szybkiego powstania, zakręciło mi się w głowie i miałam mroczki przed oczami. Oparłam się o ścianę jaskini i przeczekałam parę sekund. Kiedy dolegliwości ustały, szybko otrzepałam się i wybiegłam z jaskini.
Niedaleko ujrzałam pożar, moje źrenice momentalnie się zwężały i używając mocy, dobiegłam w parę sekund na miejsce. Kiedy już się tam znalazłam, ujrzałam parę krzewów i drzewo, które stały w płomieniach. Naprzeciwko stała lwica, która miała piękne umaszczenie, jednak to nie był czas na podziwianie jej futra! Szybko zerwałam się, kiedy drzewo zaczęło się walić prosto na kocicę, a ta nie reagowała. Podbiegłam do niej i popchnęłam mocno na bok. Upadła w miejscu, gdzie nie zagrażało jej niebezpieczeństwo, a teraz ja byłam na jej miejscu. Nie mogłam użyć energii, gdyż mogła ona pomóc ogniu się rozprzestrzenić. Działać trzeba było szybko, bo życie było mi miłe. Wbiłam pazury w ziemie i skierowałam wzrok na walące się drzewo. W ostatniej chwili odepchnęłam je mocnym podmuchem. To jednak nie wystarczało. Trzeba było jeszcze ugasić ogień, który zaczął się rozprzestrzeniać. Moje moce tutaj by nie pomogły. Oba żywioły mogły rozprzestrzenić ogień, jednak... nagle przypomniało mi się o małym zbiorniku wodnym niedaleko. Dotrzeć tam, zabrać całą wodę, wrócić i ugasić ogień w mniej niż 10 sekund mogłam tylko ja. Za pomocą latania oraz mocy dodatkowej prędkości, byłam w stanie to zrobić. Wodę "zapakowałam" do wytworzonej przeźroczystej kuli energii i przeniosłam ją nad płonący obszar lasu. Kiedy nakierowałam kulę w dobre miejsce, przebiłam ją niczym bańkę, a ciecz ugasiła cały obszar, który stał w płomieniach. Powoli zleciałam na dół i dostrzegłam jeszcze małą gałązkę, która się paliła. Postanowiłam to ugasić łapą, jednak wkrótce przekonałam się, że to był błąd. Co prawda już się nic nie paliło, ale oparzenie zaczęło strasznie piec i machałam łapą we wszystkie strony. Na koniec potraktowałam ją zimnym podmuchem i stanęłam na podmokłej trawie. Łapa od razu zaznała ukojenia, a oparzenie nie szczypało. Uniosłam wzrok na lwicę, która przyglądała się całemu zajściu. Odchrząknęłam ogarniając się i wyprostowałam. Podeszłam do nieznanej mi kocicy i wyciągnęłam głowę uważnie się jej przyglądając.
- Nic Ci nie jest? Jesteś z poza stada? - zadałam dwa pytania czekając nieruchomo na odpowiedź.

Whites?

✐ 437 słów
+10 SK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Karou
Royalog