niedziela, 7 października 2018

Od Qwintala (Do Cziki)

Wyszedłem z uśmiechem z jaskini Alfy Cziki. Szczerym uśmiechem. W końcu udało mi się odnaleźć jakieś stado… Teraz tylko muszę powiadomić mojego braciaka. Niby mógłbym to zrobić już teraz, przy pomocy myśli, ale to nie to samo. Tak cholernie tęsknię za Taco…
Postanowiłem, że trochę porozglądam się po terenach. Dzisiaj Alfa jeszcze mi odpuściła moje zadania, abym mógł bardziej się zapoznać zresztą członków, terenami, i takie duperele. Wyraźnie zaznaczyła, że w razie jakichkolwiek problemów, mogę się do niej zwrócić. Miło.
Swoją podróż, zacząłem od Tęsknych Wodospadów. Ładne miejsce, ale jak dla mnie – przejaskrawione. Idealne widoczki, pianka… Ble. Najchętniej zaszyłbym się z dala, od takich miejsc, ale z tego co wiem – tutaj jest nasz główny wodopój.
Chwilę pospacerowałem po kamieniach tworzących drogę, nawet zamoczyłem łapę. Przyjemnie jest wsadzić swoje odnóże gdzieś, gdzie nie zalatuje szambem i padliną. Wzdrygnąłem się na tą myśl.
Moim kolejnym punktem było miejsce znacznie ciekawsze – Legendarna Skała Alf. Podobno to tutaj wszystko się zaczęło. Chciałem stanąć chociaż koło niej, i – może to głupio zabrzmieć – podziękować. To dzięki niej lata mojej tułaczki się skończyły.
***
Po skończeniu moich zamiarów, rozejrzałem się trochę po okolicy, i dostrzegłem szeroką szparę, kawałek od Skały. Postanowiłem to zbadać. Wszedłem do środka, i ujrzałem coś pięknego. Idealną jaskinię dla mnie. W razie co, mój braciszek też by się zmieścił!
Było pięknie. Wszystko pachniało mokrym amfibolitem i wapnem. Idealnie. Uwielbiałem ten zapach. Od razu postanowiłem jakoś urządzić to miejsce. Pozbierałem kamienie, liście, pióra…
Podczas tych poszukiwań, upolowałem dzika i królika. Z ich skór będzie idealne posłanie.
Wszystko naprawdę rewelacyjnie się ze sobą komponowało. Byłem dumny.
Teraz, jak znalazłem sobie miejsce do spania, warto by było kogoś poznać bliżej. Z tego co słyszałem od jakichś innych kotów, najczęściej można było kogoś spotkać w okolicach Jeziora Łez. Bez wahania ruszyłem właśnie tam.

Z mojej jaskini był kawałek drogi, więc jak już dotarłem – upadłem po prostu na pysk w piach. Było tam tak cieplutko i miło…
Mój odpoczynek przerwała pewna postać, która przywoływała mnie gestem łapy. Rozpoznałem, że to była ta gepardzica, która przyjęła mnie do stada.

<Czika?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Karou
Royalog