Poczęło wiać coraz mocniej, co szczerze mówiąc nie było mi na rękę. Chwilowe ciepło powoli zaczęło zanikać przeganiane przez chłód i w końcu pozostało po nim jedynie wspomnienie. Patrząc na nowo poznaną kocicę mogłem wywnioskować, że zimno doskwiera jej w takiej samej mierze jak mi.
Po zapytaniu mnie czy chciałbym dołączyć do poszukiwania schronienia przed wzmagającym się wiatrem wraz z Solaris przekrzywiłem głowę. Ogromnie się zdziwiłem ową propozycją, nie powiem. Dawno nie zostałem tak dobrze potraktowany przez obcą osobę, tak szybko zaproszony do spędzenia z nią czasu. Rozumiałem, że pewnie nie chciała wyjść na niekulturalną i zapytała tylko z uprzejmości, w duchu chcąc się mnie pozbyć. Chyba, że naprawdę jej na tym zależało aby choćby zamienić z kimś parę słów? U licha, czasem miałem dość tych wszystkich domniemanych wyjaśnień pewnych sytuacji, które wymyślał mój mózg. Ciągła niepewność i chęć zrozumienia różnych zachowań. Może niektórym mogłoby wydawać się to dziwne, ale ja- należący niegdyś, z własnej woli, do wyrzutków lew- spotykałem się zazwyczaj jedynie z ogromną niechęcią i wrogością. Jedynie moja grupa i ci co stali za nami w Lesie darzyli mnie serdecznością, jednak wszyscy obcy byli gotowi w razie czego skoczyć mi do gardła. Zresztą ja też. Takie już były prawa pustyni; być zawsze gotowym za wszystko. Każdy spotkany osobnik mógł być wrogiem i było tak w większości przypadków. Krótko mówiąc, nie było miejsca na przyjacielską postawę wobec nieznajomych, którzy dopiero co pojawili się w zasięgu wzroku.
Tutaj jednak jest zupełnie inny świat, pełen przychylności i ogólnego bycia miłym dla każdego. Szczerze mówiąc, trudno jest mi się dostosować, przynajmniej na razie, całe szczęście jednak umiem zachować nieufność dla siebie.
Widząc zniecierpliwienie mojej towarzyszki pokonując wszelkie obawy zgodziłem się.
-Jeśli tylko nie będzie ci przeszkadzać moja obecność.- odpowiedziałem wstając i patrząc na nią kątem oka.
-W takim razie chodźmy.- odparła i od razu ruszyła szybkim krokiem, zapewne aby odgonić chłód. Skoczyłam za nią, szybko doganiając i zajmując pozycję po jej prawej stronie. Z początku szliśmy całkiem przyjemnej ciszy, rozglądając się za odpowiednim miejscem, które mogłoby zapewnić odrobinę ciepła i komfortu.
-Kiedy dołączyłeś?- usłyszałem niespodziewane pytanie, dobiegające z pyska Solaris.
-Niedawno.- odparłem krótko.-A ty?
-Trochę czasu minęło.- tu rozmowa znowu się urwała. Sam nie wiedziałem czy nie mogłem znaleźć tematu czy też po prostu nie chciałem. Co do kocicy, nie miałem pojęcia. W ogóle o czym można rozmawiać w środku nocy z nową poznaną osobą, jednocześnie nie wtrącając się w jej życie prywatne?
Nagle stanąłem i wpatrzyłem się w las. Solaris z lekkim zdziwieniem przystanęła i obejrzała na mnie uważnie lustrując wzrokiem moje poczynania i już otwierała pysk aby wypuścić pytanie, gdy ona sama zwróciła uwagę ku lasowi, z którego coraz głośniej słychać było jakieś ciche szelesty i głuche stąpania.
<Solaris?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz