- Nic ci się nie stało?
Kiedy udało jej się podnieść głowę, zobaczyła białego skrzydlatego lwa.
- Wydaje mi się, że nie. - odrzekła niepewnie, sprawdzając, czy może się ruszyć. Mogła.
- Jestem Ossova.
- November. - przedstawiła się.
- Przepraszam. Na pewno wszystko w porządku? - dopytywał, jakby wciąż nie wierząc, że wszystkie kości gepardzicy są całe.
- Zdaje mi się, że tak, najwyżej będzie kilka siniaków. - wzruszyła ramionami.
- Pewnie jesteś nowa, tak jak ja. - raczej stwierdził, niż zapytał lew.
- Nowa w czym? - zmarszczyła brwi.
- W Stadzie Adamantium.
- Nie wiem nawet, czy jest tu takie stado. Moi bliscy przegrali z wilkami i od tego czasu błąkam się sama. - wyznała otwarcie.
- Może cię zaprowadzę? Chyba, że nie chcesz. - dodał szybko.
- Oczywiście, chcę. Możemy polecieć, jeśli to ci odpowiada.
Obserwowała zaskoczoną minę samca. Znalezienie kompana i społeczności, do której można dołączyć, bardzo jej odpowiadało.
(Ossova? c:)
✐ 192 słowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz