- Jesteś tutaj od kilku dni prawda? Jeszcze Cię tutaj nie widziałam. Mam na imię Moon, a Ty to? - zapytała od razu się przedstawiając.
Trochę stąpam po ziemi od momentu wyjścia na ląd, lecz nie spotkałem jeszcze nikogo. Wymowa lwicy była taka.. luźna, lecz inaczej złożona niż.. kiedyś. Tak, można to nazwać "kiedyś". Nie mam innego wyjścia jak przystosować się do tego.
- Nazywam się Ossova - przedstawiłem się odruchowo wykonując lekki ukłon łbem. Wiadomo, że oznacza on szacunek - Jestem tutaj od niedawna i nie zdążyłem zapoznać się z terenami - dodałem.
- Może nie oprowadzam nowych członków stada, ale zawsze można się przejść - oznajmiła samica z zaciekawieniem. Było to czuć na znacznie dużą odległość.
- Z wielką chęcią - powiedziałem unosząc nieco łeb wyżej. Wcześniej byłem obniżony by dobrze "widzieć" lwice, teraz muszę skupić się na terenie by nie wpaść z żadne drzewo.
Gdy samica ruszyła, ja zaraz dorównałem jej kroku i obserwowałem okolicę. Tereny jak tereny czyli wszelkie drzewa, krzaki i inne istoty żyjące, które nie stwarzały zagrożenia.
- Ogólnie to trzeba uważać w tych okolicach - zaczęła przerywając krótką ciszę.
- Domyślam się, że grasują tutaj też niebezpieczne stworzenia - dodałem spokojnie idąc - Nie wiem czy coś jeszcze zdoła mnie zdziwić - mruknąłem nieznacznie się uśmiechając.
Moon odwróciła na mnie wzrok i nieco wysunęła się do przodu zwracając uwagę na moje gesty. Uszy momentalnie skierowały się w jej kierunku tak samo jak łeb, a z nim spojrzenie. Jej zaciekawienie wzrosło.
- Nocą grasuję ich najwięcej - dokończyła swoją myśl - Dla tego lepiej jest zostać w domu - dodała równając ze mną krok.
- Czujka nocna ? - spytałem nawet zaciekawiony jej wiedzą.
- Skąd wiedziałeś ? - nieco skrzywiła łeb znów odwracając na mnie wzrok.
- Dużo wiesz co się dzieje nocą - wyjaśniłem spokojnie.
Nagle o coś zahaczyłem łapą, przez co niemal przytuliłem się do ziemi. Szybko jednak podłożyłem łapę przed siebie i utrzymałem pozycje stojącą.. niż leżącą. Cicho syknąłem pod nosem i spojrzałem na przeszkodę, którym okazała się być gałąź. Jak mogłem jej nie zauważyć ?
- Wszystko w porządku ? - spytała zatrzymując się
- Jak najbardziej - odpowiedziałem ruszając dalej gdzie samica dorównała mi kroku.
- Masz.. problem ze wzrokiem ? - zapytała będąc w bezlwim (bezludnym) miejscu. Było to dość niepewnie pytanie, lecz normalne.
- Zostałem pozbawiony wzroku - powiedziałem krótko - Lecz widzę zarysy - dodałem szybko nie chcąc od razu wspominać o echolokacji. - A najdziwniejsze jest to.. że jestem wojownikiem - nieco westchnąłem. Moje stanowisko mi jak najbardziej pasowało, lecz co pomyślą członkowie stada na wieść, że mają ślepego wojownika.
Moon ?
✐ 454 słowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz