Szczerze mówiąc, nie czułem się najlepiej. Pal licho żebra czy inne kaloryfery! Najbardziej uciążliwy w tej chwili był uporczywy ból głowy, który pojawił się właściwie znikąd i nie chciał ustąpić. Leżałem więc nie mając ochoty ruszyć choćby wąsem, raz po raz przymykając oczy.
-Kiedy będzie twój smok? Coraz gorzej wyglądasz...-z beznadziejnego stanu wsłuchiwania się w szumiącą krew w uszach wyrwał mnie zabarwiony niepokojem głos siedzącego parę metrów ode mnie dzikiego kota, który dotrzymywał mi towarzystwa, choć nie musiał. Miło z jego strony.
Uniosłem nieco pysk i spróbowałem wmusić w siebie odrobinę optymizmu i uśmiechnąć, ale chyba z mizernym skutkiem.
-Och, nigdy nie wiadomo kiedy Alharis zechce wrócić na stare śmieci. Ale nie przejmuj się, myślę, że niedługo się zjawi.- tygrys przekrzywił głowę i spojrzał na mnie krzywo, a w jego mimice dostrzegłem oznaki wątpliwości.
-Wiesz, dzięki.- mruknąłem na tyle głośno aby bez problemu zdołał usłyszeć moje słowa. Uniósł brwi pytając wzrokiem.
-Za to, że ze mną tu siedzisz i masz na mnie oko.- machnął łapą i uśmiechnął się.
-Drobiazg.- zapadła cisza, podczas której po raz kolejny przymknąłem oczy, czując nagłą potrzebę snu. Próbowałem z tym walczyć, ale w końcu dałem za wygraną. Udało mi się jedynie wymamrotać:
-Chyba się zdrzemnę.- chwilę potem odpłynąłem, w, mam nadzieję, uzdrawiający sen.
***
Obudził mnie okropnie głośny przeciągły syk, który wdarł się siłą do mojego umysłu i mimo woli zaniepokoił. Uchyliłem ciężkie jak z ołowiu powieki chcąc rozeznać się w sytuacji. To, co zobaczyłem jednocześnie mnie ucieszyło, ale i zmartwiło. Radość wywołał widok mojego towarzysza, który najwidoczniej zjawił się w czasie kiedy spałem. Zaś, to co poruszyło nieco mniej wesołe emocje, to to, że Alharis miotał się i wymachiwał swoją głową zakończoną na długiej szyi tuż przed Qwintalem, który ze zjeżoną sierścią stał przy skalnej ścianie i ostrzegał warcząc, trzymając w górze łapę z wysuniętymi ostrymi pazurami. Smok obnażył zęby, rzucił na obcego wściekłe spojrzenie, grzmotnął ze złością ogonem w ziemię i ryknął, przygotowując się do owiania tygrysa swoim lodowatym oddechem, który mógłby zamrozić w sekundę. Tygrys napiął mięśnie przygotowując się do skoku na atakującego, warcząc coraz głośniej.
-Proszę, przestańcie obydwaj. Łeb mi rozwali, a i nie chce mieć tu walki na śmierć i życie pomiędzy moimi przyjaciółmi.- zmusiłem się do wyrzucenia z siebie tych kilku słów, które choć wypowiedziane szeptem, trafiły do uszu tygrysa i smoka. Alharis cofnął głowę i kiedy ujrzał mnie wydał z siebie cichutki pisk i podpełznął szybko owiewając mnie przyjamnym, chłodnym powiewem.
-Też miło cię widzieć.- mruknąłem nie unosząc głowy, bo czułem się jakbym zaraz miał się rozlecieć w kawałki.
-To twój towarzysz?- spytał Qwintal, nieufnie patrząc na smoka.
-Owszem. Qwintalu, poznaj Alharisa.
<Qwintal?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz